Była zwykłą dziewczyną. Nigdy nie pomyślała, że można tak cierpiec a zarazem wierzyc....
Jak każda nastolatka niczym się nie przejmowała, bawiła się i szalała. Nie w głowie był jej poważny związek i miłośc do końca, aż po grób.
Może to wszystko przez wcześniej zranione serce.
Los chciał inaczej... wcześniejsza jej miłośc odezwała się ,jeden sms zmienił jej życie.
Wtedy jeszcze nie wiedziała, że to jest coś poważnego. Postanowiła także się nim zabawic jak kiedyś On nią. Ale z czasem poczuła, że powraca uczucie jakim Go kiedyś dażyła. Z każdym dniem uczucie stawało się mocniejsze, stabilniejsze.On także angażował się w ich związek. Dośc szybko wszystko toczyło się w ich życiu, po niepełnych dwóch miesiącach oświadczył się a sześc miesięcy pózniej stanęli na ślubnym kobiercu.
Zaczęli starac się o dziecko, jednak po długich staraniach nic nie przynosiło oczekiwanego rezultatu. Postanowili udac się do lekarza,jedynie co dowiedzieli się to to, aby starac się dalej.Tak bardzo tego pragnęli i udało się.Byli tacy szczęśliwi z czasem doweidzieli się, że to chłopiec. Czuła się taka szczęśliwa. Ale to szczęście długo nie trwało w piątym miesiącu ciąży lekarz oznajmił im straszną rzecz. Dziecko ma wade,zastanawiała się Dlaczego Oni? Prosiła Boga o wybaczenie jej dotychaczasowych grzechów! I tak odsyłali ich z jednego miasta do drugiego, aż wkońcu została pacjentką w Poznaniu. Lekarzy nie zadziwił przypadek ich synka.Ale wszyscy jednogłośnie mówili, że dziecko po urodzeniu przejdzie ciężką operację ale życ będzie napewno. Z każdym dniem zadawała sobie pytanie dlaczego to ich spotkało, przecież ona tak pragnęła mie kogoś do kogo mogła by się przytuli, kogoś kto kochałby ją bezwarunkową miłością,a teraz wszystko jej się wali. Czy to kara za to jaką była? czy może próba dla ich związku? nikt jej nie potrafił odpowiedziec! Bóg także milczał. Modliła się każdego dnia, prosiła, przepraszała, dziękowała. Na trzeciej wizycie w klinice lekarze dali jej promyk nadziei, ubytek nie powiększył się. To było dla niej jak druga szansa. Spokojnie mijały dni, nadszedł dzień rozwiązania.
Rodziła pod narkozą,inaczej nie dało by rady. Gdy się zbudziła z wielkim bólem wstała szukała kogoś by zapytac się, co z dzieckiem.Nikogo nie mogła znalezc, jakby nikt nie chciał z nią rozmawiac.Nie mogła zasnąc,kręciła się z bólem fizycznym, psychicznym ale największym bólem był ból serca. Następnego dnia lekarz przyszedł i oznajmił, że jej synek nie przeżył. Jej świat legł w gruzach. Nic nie miało znaczenia. Chciała tylko zobaczyc ciało jej maleńkiego synka i wziąśc go na ręce przytulic pierwszy i oststni raz. Krzyczała do Boga chciała by ją usłyszał! Niczego nie dostała w zamian. Przecież chciała tylko kochac i byc kochaną, Nazajutrz znaleziono jej zwłoki w szpitalnej łazience,a na ścianie napis: bez serca nie można życ a mój synek był moim sercem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz